- Halo, Anita? Beata, a gdzie jest Nicia? Gdzie jesteście?
A, maseczkę ma! Dobra, niech zadzwoni później. – tyle z rozmowy Joli mogli
usłyszeć przechodnie. Oczywiście jeżeli któryś z nich miałby ochotę biec za Nią
i Jokerem przez centrum Wrocławia.
Kiedy znów sięgnęła po telefon było kilka godzin później, a
ona siedziała w tajskiej restauracji. Telefon nie zamierzał jednak przestać
dzwonić.
- Tak? Tak ja, a kto miałby być? – odebrała w końcu z ustami
pełnymi jakichś dziwnych, acz wyjątkowo smacznych zawijasków z nieznaną
zawartością. – No dzwoniłam, bo mam propozycję. Nie wybrałybyście się ze mną na
basen? No za jakąś godzinkę, bo dopiero co zjadłam. Tam gdzie zwykle? Dobra. Do
zobaczenia. – kiedy odkładała słuchawkę jej mina była zupełnie inna niż na
początku rozmowy. Uśmiech na twarzy wcale nie był życzliwy, w jej oczach kryła
się szczera, najprawdziwsza nienawiść, ale też przebłysk szczęścia, pierwszy
tego dnia. Nawet chciało jej się śmiać. Realizowała plan, w tej chwili była to
najlepsza rzecz jaka mogła ją spotkać, szczyt jej marzeń.
Ukarać Anitę – jedyna myśl i pragnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz