poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział VII cz.3




- Pani wybaczy moje zachowanie, ale byłem przekonany, że jestem umówiony z mężczyzną. To jakieś nieporozumienie – Powiedział szybko z mocno wschodnim akcentem. – Pani wybaczy kiepski początek. Iwan Syrij, miło mi. – przedstawił się uprzejmie.
- Jolanta Kieracka. – wyciągnęła rękę Jola. Była lekko rozbawiona tą sytuacją i gdyby nie jej dzisiejszy humorek z pewnością zaczęłaby się śmiać. Przeważały w Niej jednak same złe myśli.
Dalej rozmowa przebiegła już sprawnie. Tak jak każde spotkanie biznesowe Joli – bez zarzutu. Uzgodnione zostały wszelkie wstępne założenia. Po kilku ciastkach, herbatach, kawach i dwóch godzinach rozmów Jola pożegnała się z klientem, wsiadła na rower i znów pojechała przed siebie. Miała dość tego dnia, pracy, świata, a przede wszystkim miała dość Anity, o której nie potrafiła zapomnieć.

wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział VII cz.2



 Maleńka kawiarenka urządzona w starym stylu: drewniany bar, białe stoliki i krzesła, w rogach obszerne kanapy w ciepłym kolorach. Na jednej z nich w komputer stukała Jola jednocześnie rozmawiając przez telefon. Brak uśmiechu na jej twarzy wyraźnie daje znać o wielogodzinnym udawaniu, o nienawiści tłumionej w sobie i o zmęczeniu po całym dniu ciężkiej pracy. Kiedy zobaczyła w drzwiach elegancko ubranego mężczyznę, natychmiast się rozłączyła i zamknęła komputer. Nagle wstała i szybko podeszła do zdezorientowanego jegomościa w drzwiach przybierając na nowo minę zawodową. – Rozumiem, że to z Panem będę pracować przez najbliższe miesiące? – Zaprosiła Go gestem do stolika wzywając jednocześnie kelnerkę. Klient był wyraźnie ogłupiały, panicznie rozglądał się po lokalu, ale ten, nie wliczając obsługi, był pusty. Nie było mowy o pomyłce. - Czego się Pan napije? – kontynuowała Jola starając się nie zwracać uwagi na nieprofesjonalne zachowanie klienta, mimo, że był On wysłannikiem dużej korporacji. Po chwili jegomość wybudził się jak z transu.

*** 
Obrazka brak z powodu problemów technicznych :( 

piątek, 27 listopada 2015

Rozdział VII cz.1




Po tej pełnej wrażej dobie Jola, aby nie dać nic po sobie poznać, standardowo poszła do pracy. Mimo to, że starała się udawać uśmiechniętą, a może właśnie dlatego, była bardzo spięta i łatwo popadała w rozdrażnienie. Zauważyła to szczególnie Mariolka, która spędziła z Nią tego dnia najwięcej czasu.
- Coś się stało? – spytała w końcu.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. – Odpowiedziała bez zawahania Jola. – Nie wyspałam się.
- Aha… - zareagowała bez przekonania Mariola. Sygnał, że jej szefowa nie zamierza zdradzić powodu zdenerwowania był oczywisty. Wiedziała przy tym doskonale, że podczas ostatnich problemów prywatnych Pani Jolanty poleciały głowy, a ona jako samotna matka potrzebowała tej pracy. Wolała nie ryzykować.


Tego dnia wieści o złym humorze Joli rozeszły się wyjątkowo szybko. Cały personel unikał jej jak ognia. Klienci, no cóż, nagle przestawali potrzebować odpowiedzi na wszelkie pytania i jedyne co było im w głowie to natychmiastowe wyjście z siedziby Fantasy Buildings. Od kilku lat zastanawiano się dlaczego furie Pani Jolanty w żaden sposób nie wpływają na jej życie zawodowe. Powody były jednak dziecinnie proste. Po pierwsze, dyrektor większość dnia spędzał w swoim biurze z podtykaną pod nos kawą i kosztorysami, a jeżeli zdarzyło mu się wychylić jakąkolwiek część ciała z gabinetu i akurat spotkał nakręconą Jolę, to stwierdzał, że jest to element procesu twórczego przynoszącego mu ogromne zyski. Element ten, oraz każdy odsłonięty przez dekolt Jego pracownicy, niezmiernie go przy tym podniecał. Trzeba przyznać, że kobiecy urok osobisty zazwyczaj działa na korzyść posiadaczki. Po drugie, trzeba to szczerze przyznać, Jola była po prostu świetna w swoim fachu. Kto ucierpiał w ten nieszczęsny dzień, nie wie nikt. Liczba ofiar nieznana. Głównym poszkodowanym stał się natomiast nowy klient Joli, który tego dnia właśnie umówiony był z Nią na pierwsze spotkanie w sprawie projektu.
 

wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział VI cz.4



Dla zachowania pozorów przerwała grzebanie w portfelu i wsłuchała się w rozmowę dziewczyn biorąc w Niej niezwykle aktywny udział. – Serio?
- Tak, powiedział, że wyremontujemy moje biuro w pierwszej kolejności jeżeli tylko uzyskamy środki od właściciela.
- No to nieźle…
- No jasne!
- Wiecie, w zasadzie nie bardzo obchodzi mnie ten remont, ale to już coś znaczy nie? No przecież powinien najpierw zająć się swoim biurem. Szczególnie że jest w gorszym stanie.
Wewnętrzna furia Joli powoli nabierała prędkości, więc żeby szybko to ukryć, wróciła do szukania wizytówki.  - Przecież to mógł być tylko zbieg okoliczności. Musi być… - powtarzała w myślach. Wmawiała to sobie przez dobre kilka minut, aż nie znalazła upragnionej karteczki. W jednej chwili (mimo, że nie dała tego po sobie poznać) coś w niej pękło. W środku aż się zagotowała, gdy kątem oka zobaczyła znajome logo hurtowni. Jej kochany, śliczny, uroczy, zabawny i nie wiadomo jeszcze jaki Jareczek flirtuje z jej najlepszą przyjaciółką. Co prawda, myśląc rozsądnie, żadnego z nich nie można za to winić Przecież nie jest w związku z Jarkiem ani nic w tym stylu. Po prostu przez przypadek oblał ją kawą, a Anita nawet nie wie, że się znają. Mimo to nie miała zamiaru zostawiać tak tej sprawy. Jarek miał być jej choćby się waliło i paliło, a jakaś „przyjaciółka” tego nie zmieni. Oczywiście, to wszystko o czym myślała pozostawiła tylko dla siebie. - No nareszcie! Znalazłam. – krzyknęła tylko na widok wizytówki, która miała być podobno kartą kredytową. Przez kolejne trzy godziny była skąpana w uśmiechu i pojechała nawet do Anity na godzinkę. Sprawiedliwości miało się jednak stać zadość.

sobota, 21 listopada 2015

Rozdział VI cz.3


- A propos facetów. – przerwała to jęczenie Anita – to wiecie jaki mi się szef trafił? Mówiłam Wam ostatnio, że kierownik odchodzi iże będzie nowy. No i jest! Przy takim to aż miło być sekretarką. Zapomnijcie o wszystkim co mówiłam o tej pracy. Już się jak służąca nie czuję. „Tak jest Panie Jarku” „Oczywiście Panie Jarku” A może by się Pan jeszcze kawki napił?” – mówienie o nowym kierowniku wyraźnie sprawiało jej przyjemność, patrząc na nią dłużej można by nawet stwierdzić że wprowadzało ją w stan lekkiej ekstazy. Jola była w tym czasie w trakcie szybkiej analizy informacji, które posiadała wcześniej i tych zdobytych przed chwilą. Anity szef, w którym się zabujała, podobno jest niezłym ciachem i ma na imię Jarek. Jej wymarzony facet, pracujący na kierowniczym stanowisku w tej samej branży co Anita też ma na imię Jarek. Zbieg okoliczności? Może… Wrocław to duże miasto. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że przed wyjściem z jej mieszkania uroczy Pan kierownik zostawił swoją wizytówkę. Jola jeszcze tego samego dnia włożyła ją sobie do portfela z zamiarem zadzwonienia w weekend. Wtedy nie spojrzała nawet czy naprawdę jest to wizytówka, a co dopiero w jakiej filmie pracuje jej wybranek. Teraz jednak rozpoczęła poszukiwania portfela w przepastnej torbie, a gdy go już znalazła, jeszcze bardziej nerwowo, wizytówki. Anita nadal opowiadała o swoim męskim ideale. – …i ma taką klatę jakby trenował kilka godzin dziennie, ale nie trenuje. Pytałam się do. A wczoraj zaprosił mnie na kawę i do kina na jutro. A czego Ty tak szukasz? – zwróciła uwagę na dziwne zachowanie Joli.
- Niczego. Wydaje mi się, że zapodziała mi się jedna karta, ale pewnie wala się gdzieś po torebce. A co z tym kinem? Na co Cię zaprosił? – Jak zwykle, nie traciła czujności. Doskonale wiedziała co dzieje się dookoła niej i nie dała po sobie poznać, że jej myśli wirują wokół czegoś innego.